środa, 1 sierpnia 2012

Rozdział 4


Musi być dobrze?
Polecam słuchać Linkin Park - "From the Inside"




             W życiu trzeba być silnym. Ciągle ponosi się straty, a przecież trzeba dalej żyć, nawet ze świadomością, że zrobiło się coś źle. Czasu nie cofniemy, a samobójstwo jest oznaką słabości. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, co zrobiłam. Żałuję i co z tego? Albo ja albo oni. Taka jest rzeczywistość. Ale dlaczego ona musi być taka bolesna? Dlaczego świat, jest taki? Dlaczego ludzie są tacy? Nigdy nie zasługiwałam na zbawienie, teraz to wiem. Nigdy się nie zastanawiam „co by było gdyby”. Ta gra mi na to nie pozwala. Muszę się bronić i atakować, w międzyczasie muszę myśleć i opracowywać manewry. Strategia nie jest nigdy dopracowana. Muszę iść na żywioł. W innym wypadku stracę życie. Teraz wiem, że tu, gdzie trafiłam nie ma litości, trzeba dbać tylko o siebie, w ostateczności pomagać tym, którzy pomogą tobie, ale nigdy się nie przywiązywać, bo to jest najgorsza z możliwych opcji.  Nie można być księżniczką na zamku. Trzeba być dzielnym rycerzem. Kiedy ktoś raz odwróci się od Boga i światłości, ciężko mu jest wrócić na tą ścieżkę prawości. Pogrąża się w mroku, cieniu zagłady. Zaczyna robić rzeczy, o których wcześniej nigdy nie pomyślał, że mógłby zrobić. Zbliża się coraz dalej do przepaści. Zaczyna go połykać otchłań. Wieczne potępienie. Osiągając szczyt zapadnięcia w mrok nie da się zawrócić. On nam już na to nie pozwoli. Szatan… Od niego nie da się już zawrócić… Są istoty, których sobie nie wyobrażamy. Moce, które są potężne.Szatan.. Upadły anioł…
              Trzeba wierzyć… Tylko w co? Te treningi były coraz gorsze. Jednak dzięki temu stawałyśmy się z każdym dniem lepsze, silniejsze, zwinniejsze. Uczyłyśmy się panowania nad emocjami. Miałyśmy się stać idealnymi zabójcami. Gotowymi na wszystko, takimi… Którzy nie cofną się przed niczym. Krew… To wszystko… Ludzie nie są w stanie wyobrazić sobie co czuje osoba, która zabije drugiego człowieka. Z racji, że udawało nam się przechodzić na coraz wyższe szczeble…Nastał moment, w którym musiałyśmy walczyć z ludźmi. Z ludźmi, których znałyśmy, rozmawiałyśmy i nieraz dobrze się bawiłyśmy. Musiałyśmy… Walka na śmierć i życie. Nic nie odda uczucia w momencie, gdy osoba oddaje ostatnie tchnienie i to twoja wina. Mogła by żyć.. Ale ty pozbawiłeś jej tej szansy. Od tamtego momentu wszystko się zmienia. Można by się niejednokrotnie zastanawiać nad swoim postępowaniem, błędami… Ale jakie to ma znaczenie, skoro nie da się nic już zmienić?
               Ten dzień odmienił wiele w moim życiu. Mogłabym rzec wiele, ale po co marnować czas na jakieś nic nie warte gadaniny? Taka paplanina nie ma sensu. W moim życiu trzeba uciekać, nie dać się zabić, być nieuchwytnym. Nigdy nie miałam łatwo i nigdy mieć łatwo nie mogłam. Doskonale wiedziałam, że jestem winowajcą swojego losu,ale… W gruncie rzeczy nie poddałam się, tylko walczyłam o przetrwanie. Być jednym z najlepszych? Czy to ma znaczenie? Ludzie często chcą zrobić wszystko,aby być najwyżej… Hym… Jednak gdyby się tak w rzeczywistości zastanowić, to każdy ma inne priorytety. Jedni zamierzają osiągnąć sukces w tańcu i nie obchodzą ich aktorzy, inni piosenkarzami i nie obchodzą ich tancerze. To takie koło. Tak samo jest w show biznesie. Tego deszczowego dnia zostałam wysłana na front. Cały ten trening nie był niczym, w porównaniu z prawdziwym piekłem,które miałam zobaczyć. Właściwie… Piekło… Jakie ono jest? Jak wygląda? Kiedyś się o tym przekonam…  Dotarłam tam.Dostałam razem z ekipą jasne i zrozumiałe rozkazy. Zabić wszystkich przeciwników. Dziewczyny zostały w bazie. Nie były jeszcze gotowe na taką walkę. Z początku był spokój. Ale w momencie, w którym zbliżaliśmy się coraz bardziej, słychać było odgłosy strzelania, wybuchów. Wszystko… Eh… Pełno ciał,krwi… Ból, cierpienie, walka i próba przetrwania. Czy tak miał wyglądać mój koniec?


Co z tego, że stoję na środku skrzyżowania,
Jeżeli nie mam chęci, by iść dokądkolwiek?


              Zgodnie z rozkazami przemieszczaliśmy się po polu bitwy. Między drzewami, krzewami…Wszystkim, gdzie dało się ukryć i nie dać się namierzyć wrogom. Straciliśmy kilku członków drużyny, ale doskonale zdawaliśmy sobie sprawę z tej sytuacji.Nikt się nimi nie przejmował wtedy. Umarł? Trudno. Trzeba walczyć o własne życie, a nie przejmować się czyimś. Bo jaki sens miałaby wojna, gdyby wszyscy dbali o siebie nawzajem? Rozdzieliliśmy się po jakimś czasie. Amunicja nam się kończyła, dlatego szukaliśmy jej gdzie się tylko dało. Nie wolno było nic zmarnować. W jednym momencie straciłam na chwilę czujność. To był mój błąd.Usłyszałam odgłos odblokowywanej broni Wiedziałam, że to ja jestem ofiarą. Cel…Tak łatwo było mnie zaskoczyć. Doskonale zdawałam sobie z tego sprawę. Jaka ja jestem głupia. Wiedziałam, że jeśli nie uda mi się z tego wybrnąć, to zginę.Skoro napastnik jeszcze nie strzelał, to znaczyło tyle, co chciał ze mną porozmawiać, zanim dokona wyroku. Cóż to za zniewaga dla mnie. Ale chyba może być zawsze gorzej, no nie? Przynajmniej tak się mówi.
- Jesteś nierozważna –powiedział. Stał w cieniu z wycelowaną we mnie bronią. Nie widziałam nic oprócz jego sylwetki i pistoletu. Nic się nie odezwałam. Patrzyłam na niego bez strachu, bez lęku… Bez uczuć. Z powagą świdrowałam go moim przenikliwym wzrokiem. – A teraz wyśpiewasz mi wszystko albo giń dzi*ko! – krzyknął.
- Prędzej zdechnę, nim cokolwiek ci powiem alfonsie! – Gość wnerwił się nie na żarty najwidoczniej. Sczerwieniał ze złości. Jego sylwetka teraz przybrała jakąś groźniejszą pozycję. Szkoda, że nie mogłam zobaczyć jego wstrętnej gęby. Co tu robić? Byłam zdezorientowana.Śmierć… Zasłużyłam sobie, kiedyś odebrałam istnienie tak wielu ludziom, a teraz… Teraz też by się to znowu musiało powtórzyć. Właśnie wtedy zostałam wyratowana przez jakąś dziewczynę. Nie wiedziałam, kim była, ale byłam jej wdzięczna. Odetchnęłam z ulgą i jakby żalem? Przypomniałam sobie w jednym momencie gdzie jestem i co muszę robić. Nie miałam czasu na własne przemyślenia. Szybko zrozumiałam swój błąd. Musiałam się skoncentrować, w innym wypadku znowu mogłoby się to samo wydarzyć, tym razem z kiepskim skutkiem dla mojej osoby.  Podobno Bóg nigdy nie zamyka drzwi, nie zostawiając otwartego okna, ale… Dla mnie nie ma nadziei, więc muszę dać z siebie wszystko.
               Ruszyłam przed siebie, wprost w sam środek bitwy. Krew lała się potokami. Polana była zbluzgana w czerwonej jusze, a ciała martwych walały się pod nogami tak, że trudno było chodzić, aby na coś nie nadepnąć. Co jakiś czas słyszałam tylko chrupnięcia, które były dla mnie znakiem, że umarlakowi coś na dodatek jeszcze zmiażdżyłam. Straszne? Nie dla mnie, ja się do tego przyzwyczaiłam. Zapach świeżej krwi unoszony w powietrzu i zmieszany z chęcią wygranej i determinacji. Osoby, które to widziały wiedzą, że nie zasługują na szczęście. Odbieramy komuś kogoś,  kto wiele znaczy. Jednak kto o tym myśli w takim miejscu i sytuacji? My w ogóle nie powinniśmy myśleć o niczym innym, niż strategii zwyciężenia. Jesteśmy marnymi robakami, które można zdeptać, byle tylko ułożyć schody do tronu władzy.
Z każdą chwilą byłam coraz bardziej wyczerpana. Szczerze mówiąc dzisiejszy dzień tak dał mi w kość, że było mi obojętne czy zginę, czy też nie. W jednym momencie poczułam się słabo.Wszystko zawirowało i obraz mi się rozmył, nie wiedziałam, gdzie są moi przeciwnicy i w kogo mam celować. I właśnie wtedy usłyszałam strzał, czyżbym znowu straciła koncentrację? Widziałam jak owa osoba pociągała za spust, ale nie mogłam nic zrobić. Zdążyłabym ją zabić, ale nie przyszło mi to w tamtej chwili do głowy. I nagle… W jednym momencie przed moimi oczami zaczęły się przesuwać twarze.. Wszystkie twarze, które miały znaczenie dla mnie i te, dla których mój wygląd był ostatnim obrazem ich życia. Wszystko nagle stanęło. Koniec…Czym on jest? Co będzie potem?
               W jednym momencie poczułam jakby mnie ktoś odepchnął. Upadłam. Straciłam na chwilę orientację i jedyne co zobaczyłam, to włosy. Czerwone jak krew. Co się wydarzyło? Kto mnie uratował i dlaczego? Wystarczyła chwila, podczas której zdarzyło się zbyt wiele. Miałam dość. Byłam ranna, brudna i zdezorientowana. Zawróciłam wszystkich pozostałych przy życiu do bazy. Nie sądziłam, że tak się potoczy cała ta sytuacja.


Na koniec zawsze musi być dobrze...
a jeśli nie jest dobrze to znaczy,
że to jeszcze nie koniec...


               Wróciłam.Wszyscy byli zmęczeni i niezbyt szczęśliwi faktem, że przegrywamy. W gruncie rzeczy straciliśmy sporo żołnierzy. Na całe szczęście lepszych zostawiono w bazie. Puszczono tylko kilku, łącznie ze mną, aby dowodzić całą akcją. Byłam wściekła swoim brakiem dekoncentracji i nawet nie wiedziałam czym ona była spowodowana. Wszystko było nie tak. Sprawy się waliły, musieliśmy coś zrobić.Chciałam w tym momencie opuścić to przeklęte miejsce. Być znowu w domu. Mieć spokój. Wrócić do czasów dzieciństwa, kiedy było inaczej. Wtedy nie doceniałam tego, co posiadałam. Chciałam mieć to, czego nie mogłam. Byłam górnolotną marzycielką o niezwykłej i niepowtarzalnej fantazji. Moja wyobraźnia była bezgraniczna. Nie żyłam rzeczywistością, kierowałam się marzeniami i planami,które się nie spełniły i nigdy nie spełnią. Szkoda, że zrozumiałam to dopiero,gdy zobaczyłam jak jest naprawdę, że wszystko to, co znałam było nierealne. Byłam głupia, przez co teraz cierpię.
               Zebraliśmy się na  naradzie, gdzie były przedstawiane nasze porażki i zapowiedzi taktyki. Miałam serdecznie dość. W duszy chciałam mieć nadzieję, że to się niebawem skończyć. Że to wszystko jest tylko złym snem,który pryśnie jak się obudzę.
              Siedziałam na łóżku, rozmyślając.Do tej pory nie zastanawiałam się, kto mnie ocalił i dlaczego. Jednak jakie to miało mieć znaczenie? Przecież ta osoba mogła zginąć. Mało prawdopodobne, że się jeszcze kiedykolwiek spotkamy. Moje rany nie były zbyt wielkie, jakimś cudem udało mi się znowu uciec śmierci. Czy tak powinno być? Ściga mnie już od dawna i jak na razie nie dostałam się w jej szpony. Czy Bóg tak chce? Po co kurczowo trzymam się życia? Nigdy nie zaznam odkupienia i spokoju. Jestem potworem w ludzkiej skórze, który walczy, zabijając słabszych. Jaki to ma sens?Tyle istnień przeze mnie odeszło. Ale może to dobrze? Może tak miało być? A czy to nie Bóg daje nam wybór? Czy to nie przeznaczenie lub los kieruje tym, co się zdarzy? Najwidoczniej tak miało i musiało być, tylko dlaczego?
- Sakura, co jest? – zapytała Tenten, która weszła do pokoju. Nienawidziłam tego miejsca. Warunki nie były złe, wręcz dosyć dobre, jednak biel ścian i ciemna podłoga dziwnie na mnie działały, a pościel, która w moim mniemaniu była w kolorze bez życia, odbierała mi wszystko to, co jeszcze we mnie pozostało. – Jak manewr?
- Odwrót raczej. Nic się nam nie udało zdziałać. Nie wiem, co teraz będzie – odrzekłam.
- Hym… Pewnie znowu was wyślą.Ciekawe jak się skończy ta wojna – myślała. – Dziewczyny wracają z treningu eh…Idzie nam coraz lepiej. Może i my do ciebie niedługo dołączymy?
Lepiej nie… Nie zdajesz sobie sprawy z tego, co chcesz… -pomyślałam.
- Może – odparłam. - Musimy być silne. Nie możemy się poddać. Pamiętaj… Co by się nie działo, wszystkie musicie żyć. Tam… Kiedy już będziecie… To jest zupełnie inny świat. Nie możecie się nigdy zawahać – to mówiąc, wstałam i ruszyłam do łazienki. Myśli kotłowały mi się w głowie i nie wiedzieć czemu nie mogłam się na niczym skupić. Moje myśli krążyły wokół wojny, osoby, która mnie uratowała i tego, co zrobić, aby wydostać się z tego chorego miejsca. Jeśli byłaby tylko możliwość, od razu bym stąd uciekła i do już dawno temu. Niestety, tak dobrze jesteśmy pilnowani, że szkoda życia, aby zwiewać. Tak czy siak zginęlibyśmy, gdyby nas złapali. Warto trochę dłużej pożyć i nawet, jeśli się umrze na polu walki, to będzie dużo lepiej wyglądać niż uciekanie jak tchórz.


Motywacja jest tym, co pozwala Ci zacząć.
Nawyk jest tym, co powala Ci wytrwać.

3 komentarze:

  1. Nie widzę miejsca na spam, a więc:
    Dodałam nowy rozdział. Dość szybko :) mam nadzieję, że się spodoba:)
    [saku-laisha.blog4u.pl]

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowy rozdział na : http://forbidden-wonderland.blogspot.com/
    Zapraszam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie to opisałaś. W sensie to miejsce walki. Cud, miód, malina xd
    W ogóle, to coraz lepiej Ci wychodzą te rozdziały.

    OdpowiedzUsuń