wtorek, 21 sierpnia 2012

Rozdział 5


Nażarłeś się szczęścia, to teraz rzygaj. 
Polecam słuchać Natasha Bedingfield - Soulmate



Ile to już czasu minęło? Czuję się jak w więzieniu, odcięta od rzeczywistości. Czas… Zlewa się. Nie wiem jaki dzisiaj dzień tygodnia. Ta głucha nicość jest przytłaczająca. Przestałam wierzyć w szansę na ucieczkę i uwolnienie się od fatum klęsk i niepowodzeń. Jestem na nie skazana i muszę się z tym pogodzić. Czasami, kiedy zamknę oczy udaję, że wszystko ze mną w porządku, ale to nie wystarcza. Wiem, że nie wrócę już tam, gdzie bym chciała. Nie mogę cofnąć się z wybranej ścieżki. Moja rodzina… Oni nie żyją. To jest pewne. Zostałam sama. A nawet gdyby żyli… Nie odnalazłabym ich. Nie mam nikogo.. Ale mimo to muszę walczyć, bo wiem, że jest jakiś sens. Nie umiem tego wyjaśnić, ale jakaś siła trzyma mnie tutaj. Co to może być?
Patrząc w przeszłość mogę być pewna tego, że byłam szczęśliwa do pewnego momentu. W życiu niemożliwe jest to, aby być cały czas szczęśliwym. W pewnym momencie wszystko musi się pogorszyć. Nieraz mamy ochotę upaść i nie wstać, ale podnosimy się. Musimy znaleźć w sobie siłę do niemożliwego.  Ale… Czy zastanawiamy się nad tym ile musimy poświęcić dla jakiegoś celu? Czy czasami bierzemy pod uwagę uczucia innej osoby? A może po prostu jesteśmy bezlitosnymi draniami? Może nie jesteśmy warci najmniejszej uwagi?
Moje rany się zagoiły. Przegrywaliśmy. Jeśli nasza ostateczne strategia zawiedzie, zostaniemy pokonani.  Niby na tym mi nie zależało, jednak trafiłabym w ręce w wroga lub zostałabym zabita. Mogłam jeszcze przejść na ich stronach, ale to by było złe posunięcie. Głównodowodzący postanowili wystawić wszystkich żołnierzy do walki. Opracowali strategię. Bałam się. Szczerze mówiąc… Pierwszy raz mi się to zdarzyło, bo ten strach nie był skierowany do mnie, tylko w kierunku moich przyjaciółek… Hym… Przyjaciółek? Mogłam je tak nazwać?  W gruncie rzeczy nie znałyśmy się ani nie wiedziałyśmy nic o sobie, a jednak tak dobrze byłyśmy w stanie się dogadać. To dziwne jak wojna jest w stanie zbliżyć do siebie ludzi, którzy nigdy wcześniej się nie spotkali. Ciekawi mnie jedno… Czy gdybyśmy poznały się w czasie pokoju, byłoby tak samo? A może inaczej? W gruncie rzeczy sama już nie wiedziałam. Ostatnio często zastanawiam się nad sensem czegokolwiek. To jest do mnie zupełnie niepodobne. Aż się sama sobie dziwię.
Zostaliśmy zebrani w auli. Tam ogłoszono przydział i strategię. W tamtym momencie wszystko wydawało mi się być takie nierealne. Zdawało się być pokazane w zwolnionym tempie. Ostatnio za dużo myślałam. Sama nie wiem dlaczego tak było. Nigdy się tak nad wszystkim nie zastanawiałam. Nie byłam wstanie ani nie miałam na to czasu. Sądzę, że dopiero teraz coś się we mnie odrodziło, w pewnym sensie. Kiedyś straciłam swoje prawdziwe ja, jednak teraz w jakimś stopniu zaczęłam je ponownie odzyskiwać. Ale czy to było dobre?  Zależnie do czego, z jednej strony to było dobre, ale z drugiej nie. Czy żałowałam przeszłości? Gdzieś w głębi siebie z pewnością tak… Tylko był problem… Moje winy nie zasługiwały na odkupienie. Cóż… Musiałam stworzyć sobie raj tutaj, na Ziemi, o ile ta wojna dobiegłaby końca i przeżyłabym. Może w końcu miałabym okazję na to, aby zaznać spokoju i szczęścia?
Wyruszyliśmy niebawem. Przez cały czas dręczyło mnie tak wiele pytań, na które nie mogłam dostać odpowiedzi. Mnóstwo razy zastanawiałam się, jak ja jeszcze żyję, skoro jestem taka rozkojarzona? Dużo razy zadaję sobie pytanie „dlaczego ja?” Dlaczego to właśnie ja musiałam to wszystko robić… Dlaczego popełniłam taki błąd w życiu?  Jednak uświadamiając sobie, że to była moja dobrowolna decyzja, bo ja miałam wybór, ale postąpiłam nieodpowiednio, zaczynam rozumieć, że jeden moment może zdziałać bardzo wiele. Wystarczy chwila, by czegoś żałować. W ciągu sekundy można stracić wszystko to, co się ma. Każdy popełnia błędy i nie da się ich uniknąć. Dlatego też postanowiłam walczyć. Ucieczka czy przejście na stronę wroga nie wchodziły w grę. To wszystko wydawało mi się być takie obce.
Znowu byliśmy na froncie. Zaczynałam mieć tego poważnie dość, jednak tym razem sytuacja wyglądała zupełnie inaczej. To było nasze ostateczne podejście. Musieliśmy pokonać wrogów i zdobyć ich bazę. Nie mogliśmy przegrać. Od tego zależało wygranie wojny. Ja chciałam mieć jedynie spokój, który mogłam osiągnąć jedynie pomagając tym prostym ludziom. Sama istota nie była zła… Wykonać tylko to było znacznie gorzej. Co powinnam zrobić? Jak postąpić? Byłam słaba odkąd porzuciłam treningi. Jedynie, co potrafiłam zrobić dobrze, to cicho pozbyć się jakiegoś człowieka, w tym byłam dobra. Nie miałam koncepcji…
Ukryliśmy się w zaroślach. Wszyscy w ciszy przyglądali się bazie wroga i ochronie, która tłumiła się tuż u wejścia. Gdzieś tutaj powinni być też żołnierze sprawdzający teren, o ile się nie myliłam. Byłam ciekawa co się wydarzy. Może tym razem miałam nie mieć tyle szczęścia i czekała mnie śmierć?
Zostaliśmy podzieleni na mniejsze grupki. Zostało uzgodnione, że zaatakujemy w momencie zmiany warty. Nasz przywódca podejrzewał, że nastąpi ono o wschodzie słońca i nie będziemy mieli wiele czasu. Wszyscy starali się zebrać w sobie resztki odwagi. Każdy wiedział, że nie może uciec. Tak czy siak czekała nas śmierć, a lepiej zginąć z honorem na polu bitwy, niż jako dezerter. Sama miałam czas do przemyśleń i refleksji. Kiedyś byłam inna. Czy będę mieć szansę, aby odzyskać swoje prawdziwe ja? Dawniej było łatwiej. Musiałam zabijać. Z początku nie chciałam, jednak potem zostałam opętana przez niezidentyfikowany gniew i żal do ludzi. Dlaczego to robiłam? Może przez ojca? A może przez całą sytuację, która miała miejsce? Danzō od zawsze budził gniew i respekt. Terroryzował mniejsze wioski i miasta w niewiedzy Tsunade. Po jej śmierci zapanował chaos. Czy nastaną lepsze dni? Czy ta wojna zakończy się dla nas pomyślnie? To się miało okazać. Jeśli tutaj wygramy i zdobędziemy bazę, nasze wojsko będzie w stanie ruszyć dalej. A wtedy zwycięstwo będzie coraz bliżej. Nie można jednak nigdy lekceważyć przeciwnika. Tutaj może się wydarzyć wszystko.
Ludzie byli niespokojni. Niektórzy spali, inni rozmawiali bądź też patrzyli w ciszy w gwiazdy. Chłód nie doskwierał tak bardzo. Nadzieja podobno umiera ostatnia, ale czy warto w to wierzyć? Warto wierzyć, że da się coś zdziałać i nastąpi pokój? Dopóki ludzie się nienawidzą wzajemnie i dopóki istnieje brak zaufania, i zło konflikty będą się pojawiać nadal. 
- Sakura? – rzekł Kakashi.
- Tak dowódco? – odparłam.
- Pamiętaj, żeby wesprzeć grupkę, którą dowodzisz. Tego im teraz potrzeba. I wiedz, że nie możecie się zawahać. Żeby przeżyć, trzeba zabijać. To już nie jest ten świat, który znaliśmy.
W tamtym momencie poczułam się źle. Zdałam sobie, że miałam wybór. Jednak gdyby nie ja, to nie raz nie mielibyśmy co jeść. To było jedynie wyjście, na które było mnie stać. Nie chciałam być prostytutką. Nie potrafiłam. Gdzieś w głębi jednak miałam uczucia. Do tej pory wierzyłam i miałam nadzieję, że moja rodzina żyje. Przez Danzō straciłam większość członków, nie potrafiłam mu wybaczyć. Skoro moja dusza została splamiona krwią drugiego człowieka, to co mi szkodziło zemścić się na nim? Pozbyć się kłopotu. Osoby, bez której ten świat lepiej by prosperował.
Zaczęło świtać. Wszyscy się przygotowaliśmy. Moja grupa szła jako pierwsza, a tuż za nami kolejna, jako wsparcie. Trzy grupy miały zaczekać w lesie, a ostatnia zwrócić na siebie uwagę, abyśmy byli w stanie dostać się bez większej utraty ludzi do obozu. Następnie mieliśmy zabić wszystkich, nikogo nie oszczędzać. Jako żołnierze nie mogliśmy mieć uczuć, jednak jako ludzie powinniśmy, prawda?  Czułam w sobie jakąś wewnętrzną walkę. Sam już nie wiedziałam, czy mam jakiekolwiek uczucia, jednak jeśli byłam niepewna tego, co jest prawidłowe i, co powinnam zrobić, to chyba znaczyło, że nadal jestem człowiekiem, prawda? Odróżniać dobro od zła… Wiedziałam, że źle postępuję i jedyne na co zasługuję, to potępienie, ale póki mogłam, musiałam walczyć i nie poddawać się. Nie mogłam pozwolić, aby ofiara tak wielu osób poszła na marne.
Nadszedł czas. Jedna grupa odwróciła uwagę, a my wyruszyliśmy. Ruszyliśmy do ataku. Najpierw pozbyliśmy się strażników, którzy po zmianie byli jeszcze nie gotowi, następnie wdarliśmy się przez otwartą bramę. Rozpoczęła się walka. Zabijaliśmy wszystkich, którzy byli naszymi wrogami. W tamtym momencie poczułam dziwne uczucie. Jakbym coś traciła. Kiedyś już mi się to zdarzyło. Straciłam znowu na chwilę orientację. Tym razem nikt mi nie pomógł. Poczułam ból, potem nastąpiła ciemność i upadek. Czyżby to był koniec? A Może początek czegoś nowego? 

10 komentarzy:

  1. Nowa notka na: forbidden-wonderland.blogspot.com/
    Zapraszam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowa notka:http://forbidden-wonderland.blogspot.com
    Zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowa notka na : http://forbidden-wonderland.blogspot.com/
    Zapraszam ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Zostałaś nominowana jakby co, eh będe musiała u ciebie dodatkowo nadrobić :)
    http://calkiem-inna-historia.blog4u.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedna, i mam nadzieje tylko że nic jej nie będzie. Ale poradzi sobie prawda? No to czekam na nn ;)
    http://www.calkiem-inna-historia.blog4u.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Yhm, czy Ty prowadzisz w ogóle tego bloga? Bo jak patrzę na datę, to mogłabym polonizować.

    Ale ładnie załatwiłaś Sakurę, nie no... Dlaczego ona jest taka rozkojarzona, no!?

    Zapraszam do mnie:
    tsuki-no-kuroi-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polonizować czy polemizować? xD Prowadzić, prowadzę, powoli piszę rozdział, tylko zastanawiam się nad całą akcją. Sama jeszcze nie wiem jak zamierzam to wszystko pociągnąć, dlatego też tak wyszło. Ale rozumiem, postaram się wziąć i dodać coś w najbliższym czasie.

      Usuń
    2. Oj, czepiasz się xD
      Nie wyspana jestem to takie byki stawiam, że szok! :)

      Aaa, to jestem zadowolona. Zwykle, jak notka nie pojawia się tak mniej więcej przez dwa miesiące, to wiesz - dupa blada.

      A skoro, że tak się wyrażę, istniejesz na tym blogu, to pozostaje mi trzymać kciuki i czekać na nowy rozdział. Tak więc:
      trzymam kciuki!

      Usuń
  7. Dobry!
    Pragnę Cię poinformować, iż nominowałam Cię do L. Award :)
    Więcej szczegółów znajdziesz w zakładce ,,Nominacje'' na moim blogu
    tsuki-no-kuroi-me.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Więc jednak jesteś? Dzięki Bogu. Żeby przerywać w TAKIM momencie i nie kontynuować... To jest zakazane. No, ale do rzeczy. Masz świetny blog, wiele refleksji, które mi się podobają. Czekam z niecierpliwością na kolejną. Mam nadzieję, że wysłuchasz moich próśb i będziesz pisać tego bloga... Proszę *oczka*!

    OdpowiedzUsuń